Szukaj na tym blogu

Obserwatorzy - bądź na bieżąco :)

11.12.2022

Fotorelacja z Chamonix (Francja) i Aiguille du Midi z widokiem na Mont Blanc

Trzecia część moich ulubionych momentów tego lata :). 
W dzisiejszym odcinku: 
Chamonix (Francja) i Aiguille du Midi z widokiem na Mont Blanc!

wyjątkowo przejrzysta tablica informacyjna w Chamonix, pod Aiguille du Midi


Tego lata absolutnie zakochałam się w Alpach :).

Chociaż już nieraz z zachwytem spoglądałam na ten najwyższy łańcuch górski Europy od strony Austrii, zupełnie nie byłam przygotowana na tegoroczne, ujmujące za serce widoki z Francji, Włoch i Szwajcarii :).

Poniżej zamieszczam moje ulubione ujęcia. Kto wie, może i Wam zamarzy się kiedyś podobna wyprawa ;).

Plan wycieczki był prosty. Na początek przejechałyśmy słynnym tunelem Mont Blanc z Courmayeur we Włoszech do Chamonix we Francji. Z Chamonix miałyśmy wrócić do Courmayeur trzema różnymi kolejkami malowniczą, widokową trasą przebiegającą tuż nad górami i lodowcem :).


Chamonix okazało się niezwykle uroczym, górskim miasteczkiem - czystym, pełnym kolorowych kwiatów i zadbanych kamienic z malowanymi okiennicami. Ot, stereotypowo francuskim - jakby wprost z disneyowskiej bajki.

Co prawda, nastrój "psuły" niekiedy mało estetyczne rusztowania, ale cóż - dzięki nim wkrótce będzie tam jeszcze ładniej!

Naprawdę cieszę się, że właśnie w tym miejscu po raz pierwszy postawiłam stopę we Francji :).





Na terenie Alp - zarówno we Francji, jak i w Szwajcarii i we Włoszech - warto aktywnie rozglądać się za punktami informacji turystycznej. 

Punkty te często oferują turystom darmowe mapy i naprawdę interesujące, bogato ilustrowane foldery - w moim odczuciu nawet ładniejsze od tych drogich, sprzedawanych w kioskach po drodze :).







Z Chamonix wyruszyłyśmy niebotycznie stromą (momentami wprost pionową!) kolejką linową na szczyt Aiguille du Midi (3842 m n.p.m.). 

Kołysać za bardzo nie kołysało, ale za to ciśnienie - mimo specjalnie przygotowanych owocowych dropsów - aż nieprzyjemnie zatykało nam uszy! Ot, tak szybko nabierałyśmy wysokości. 

Na górze też nie było różowo, bo przywitało nas od razu ostre, rozrzedzone, zimne powietrze - na dłuższą metę dość męczące. Z doświadczenia widzę, że warto do tego od samego początku podejść rozsądnie - nie wykonywać gwałtownych ruchów i powolutku przyzwyczajać się do klimatu na szczycie. 

Tu z wysokością zdecydowanie nie ma żartów - o czym też przypominają z powagą przewodnicy, wypytując na dole o ewentualne problemy zdrowotne, zwłaszcza z sercem, czy z ciśnieniem i przywołując przeróżne, znane sobie niebezpieczne przypadki.

A nie mówimy tu nawet o ekstremalnej windzie, która znajduje się na szczycie!

(o ww. windzie nie opowiem, nie przetestowałyśmy - ze względu na bardzo długi czas oczekiwania)





Wszelkie niedogodności definitywnie wynagradzają widoki z tarasów widokowych obserwatorium na szczycie! Zdecydowanie nie zapomnę tego na Mont Blanc (4810 m n.p.m.), czy na ludzi - kolorowe mróweczki wędrujące hen w dole wzdłuż lodowca. 

Zresztą urzeka już sama atmosfera na górze :). Piękny, melodyjny, francuski głos z głośniczków, alpiniści w pełnym rynsztunku gratulujący sobie w różnych językach kolejnej udanej przygody, zewnętrzne przejścia i schody między tarasami, wykute w skale tunele z okienkami wprost na lodowiec, podziemne sale wystawowe... Na tej wysokości dosłownie wszystko jest fascynujące :).




Według planu, miałyśmy pojechać jeszcze dalej - kolejką na szczyt Hellbronner (3462 m n.p.m.) nad lodowcem Mer de Glas, a potem kolejką Sky Way - wprost na drugą stronę do włoskiego Courmayeur. 

Pogoda w górach jest jednak nieprzewidywalna. Ze względu na porywisty wiatr, środkowa kolejka została wstrzymana - o czym poinformowano nas już w Chamonix. Mogłyśmy jedynie przyjrzeć się na górze ostatnim wagonikom sunącym na Hellbronner w przejeździe technicznym i wrócić tą samą drogą na dół na francuską stronę.



Zdecydowanie dobrze wspominam organizację na szczycie. Chociaż udało nam się z pośpiechu lekko pogubić w prowadzących na różne strony tunelach i przejściach, to za to na tarasach widokowych znalazłyśmy wyjątkowo przydatne przy częściowym zamgleniu tablice informacyjne.

Nawiasem mówiąc, podobno sierpień to już ostatni miesiąc, w którym można jeszcze oczekiwać dobrych widoków z góry.




Przed zjazdem można jeszcze skorzystać ze strefy gastronomicznej. My akurat niestety nie miałyśmy już czasu. 

Sporo sił straciłyśmy na bezskutecznym poszukiwaniu legendarnej pieczątki na pocztówki. Obleciałyśmy naprawdę wszystkie możliwe sklepiki, czy podobne miejsca. Nawet zapytałyśmy obsługę. Wcześniej rzeczywiście była, teraz najwyraźniej już nie ma...

Cd nastąpi!

3 komentarze:

  1. Ooo jak cudnie! Marzy mi się wyprawa w Alpy, choć może nie w tę francuską część, raczej we włoską albo szwajcarską :)

    OdpowiedzUsuń

Pisząc komentarz, akceptujesz, że jeśli spełni moje zasady, pojawi się tam, gdzie go zostawiłeś/aś. Posty czasami aktualizuję. Zawsze możecie go usunąć. Jeśli chcecie go usunąć, a jeszcze jest u mnie w moderacji - napiszcie najlepiej w następnym komentarzu i oba usunę.

Goodreads - ostatnio przeczytane

The Simple Wild
Can't Wait to Get to Heaven
The Accidentals
Suddenly Royal
The Library of Lost and Found
Zakochani w świecie. Malezja
Czytelniczka znakomita
Listen to Your Heart
Better off Friends
Atlas szczęścia
Love & Luck
Drzewo życzeń
Za rękę z Koreańczykiem
Rekin z parku Yoyogi
Love & Gelato
Love Factually: 10 Proven Steps from I Wish to I Do
The Oracle Year
American Panda
Laowai w wielkim mieście. Zapiski z Chin
Boże Narodzenie w Lost River


Strona po stronie's favorite books »

Archiwum

Popularne posty