Recenzja będąca kontynuacją mini-maratonu "Ach! Te Francuzki!" :). Jeśli ktoś jeszcze tego pierwszego postu nie czytał, to gorąco polecam na początek :). A za rekomendację "Szczęścia na dzień dobry" dziękuję Meggie ♥
♥3. Jamie Cat Callan - "Szczęście na dzień dobry" (Wydawnictwo Literackie)
"Szczęście na dzień dobry", albo może raczej "Dzień dobry, Szczęście!" jak brzmiałoby dosłowne tłumaczenie, to drugi poradnik Jamie Cat Callan, z jakim się ostatnio zapoznałam.
Chociaż oficjalnie jest to pozycja odrębna, uważam, że trafniejsze byłoby nazwanie jej sequelem do wcześniej przeze mnie przeczytanej ("Francuzki nie sypiają same"). Przewijają się w nich bowiem prawie, że te same idee i tylko sposób przedstawienia jest wyraźnie inny - raczej ogólniejszy, teoretyczny we "Francuzkach...", bardziej szczegółowy i praktyczny w "Szczęściu...".
Wydźwięk całości jest jednak nadal bardzo podobny :). "Szczęście na dzień dobry" to ogólnie przesympatyczny poradnik o tym, jak pokochać życie i wycisnąć z niego maksimum radości :). To taki lekko niepoukładany, dość osobisty zbiór anegdot i praktycznych wskazówek - z optymistycznym przesłaniem, że szczęście już jest w naszym zasięgu. Że wcale nie musimy o nie walczyć, dążyć do niego po trupach. Ot, po prostu potrzebujemy się na nie otworzyć.
Jakie konkretne tematy porusza Autorka?
Po pierwsze pokazuje, jak wielką różnicę może zrobić zmiana w naszym nastawieniu. Poczucie braku szczęścia wynika bowiem często z tego, że nie akceptujemy siebie w pełni, jesteśmy dla siebie za surowi - przez co zniechęceni coraz bardziej się zaniedbujemy i nie pozwalamy sobie się z niczego w pełni cieszyć. Takie podejście od razu wyczuwają inni ludzie i po prostu traktują nas gorzej, co jeszcze bardziej pogłębia nasze złe samopoczucie.
Musimy z tym skończyć! Uzmysłowić sobie, że nikt nie jest idealny i zacząć się szanować.
Jamie podkreśla - ile razy łapiemy się na tym, że przepraszamy za to, co od nas nie zależy? Że czujemy się winni i na siłę ratujemy sytuację, gdy tak naprawdę nie jesteśmy odpowiedzialni za złe nastawienie innych ludzi? Nie, trzeba wzruszyć ramionami i powiedzieć "takie jest życie". Jeśli się sami nie będziemy szanować, to nikt nas nie będzie szanował.
A co z naszymi kompleksami? To jak otoczenie postrzega nasze "wady" w dużej mierze zależy od naszego podejścia do nich.
Kobiety o każdej figurze i typie urody mogą znaleźć w sobie coś wartego podkreślenia. Nawet grubsze mogą się dobrze ubierać, zadbać o siebie, chodzić wyprostowane i uroczo uśmiechnięte. Trzeba się ze sobą zaprzyjaźnić. Zadowolenie, radość z życia to coś, z czym każdemu jest do twarzy.
Zwłaszcza kobiety "w pewnym wieku" powinny sobie uświadomić, że chociaż wszędzie widzi się nacisk na młodość, a dyskryminacja wiekowa nie jest zjawiskiem wyjątkowym, to z biegiem czasu nie stajemy się kimś gorszym / mniej wartościowym. Nie tylko tracimy, ale też i zyskujemy. Z upływem lat wyłania się w końcu nasze prawdziwe "ja". A doświadczenie połączone z poczuciem własnej wartości i pozytywnym podejściem do życia oraz ludzi - ma w sobie pewien magnetyzm.
Chociaż oficjalnie jest to pozycja odrębna, uważam, że trafniejsze byłoby nazwanie jej sequelem do wcześniej przeze mnie przeczytanej ("Francuzki nie sypiają same"). Przewijają się w nich bowiem prawie, że te same idee i tylko sposób przedstawienia jest wyraźnie inny - raczej ogólniejszy, teoretyczny we "Francuzkach...", bardziej szczegółowy i praktyczny w "Szczęściu...".
Wydźwięk całości jest jednak nadal bardzo podobny :). "Szczęście na dzień dobry" to ogólnie przesympatyczny poradnik o tym, jak pokochać życie i wycisnąć z niego maksimum radości :). To taki lekko niepoukładany, dość osobisty zbiór anegdot i praktycznych wskazówek - z optymistycznym przesłaniem, że szczęście już jest w naszym zasięgu. Że wcale nie musimy o nie walczyć, dążyć do niego po trupach. Ot, po prostu potrzebujemy się na nie otworzyć.
"W rzeczywistości szczęście zjawia się zawsze wtedy, kiedy naprawdę żyjecie, kiedy jesteście świadomi chwili obecnej, kiedy zatrzymujecie się, żeby złapać oddech i poczuć, że autentycznie kochacie życie."
"Zrezygnujcie z pogoni i dajcie szczęściu szansę, by zakradło się i w nieoczekiwanej chwili znalazło was samych".Szczęście według Jamie Cat Callan to bowiem coś, co się doświadcza, a nie posiada. To radość życia ukryta w malutkich momentach i pozytywnych relacjach nie tylko z innymi ludźmi, ale też i z samym sobą.
Jakie konkretne tematy porusza Autorka?
Po pierwsze pokazuje, jak wielką różnicę może zrobić zmiana w naszym nastawieniu. Poczucie braku szczęścia wynika bowiem często z tego, że nie akceptujemy siebie w pełni, jesteśmy dla siebie za surowi - przez co zniechęceni coraz bardziej się zaniedbujemy i nie pozwalamy sobie się z niczego w pełni cieszyć. Takie podejście od razu wyczuwają inni ludzie i po prostu traktują nas gorzej, co jeszcze bardziej pogłębia nasze złe samopoczucie.
Musimy z tym skończyć! Uzmysłowić sobie, że nikt nie jest idealny i zacząć się szanować.
Jamie podkreśla - ile razy łapiemy się na tym, że przepraszamy za to, co od nas nie zależy? Że czujemy się winni i na siłę ratujemy sytuację, gdy tak naprawdę nie jesteśmy odpowiedzialni za złe nastawienie innych ludzi? Nie, trzeba wzruszyć ramionami i powiedzieć "takie jest życie". Jeśli się sami nie będziemy szanować, to nikt nas nie będzie szanował.
A co z naszymi kompleksami? To jak otoczenie postrzega nasze "wady" w dużej mierze zależy od naszego podejścia do nich.
Kobiety o każdej figurze i typie urody mogą znaleźć w sobie coś wartego podkreślenia. Nawet grubsze mogą się dobrze ubierać, zadbać o siebie, chodzić wyprostowane i uroczo uśmiechnięte. Trzeba się ze sobą zaprzyjaźnić. Zadowolenie, radość z życia to coś, z czym każdemu jest do twarzy.
ilustracja wykonana w Canva |
Musimy nauczyć się dostrzegać w sobie i w swoim życiu piękno. Nie jest to najprostsze, ale za to jest na to mnóstwo indywidualnych sposobów. Możemy np. spróbować zacząć od uporządkowania swojego najbliższego otoczenia. Żeby, jak to ujmuje Jamie - zrobić miejsce na piękno :D.
Czemu by nie wyrzucić albo oddać brzydkie, czy niepasujące stare ubrania? Do tego raz a dobrze wybrać niewielką, a dopasowaną, dobrą jakościowo i uniwersalną garderobę? Nie tylko łatwiej nam będzie wszystko dobierać - na takim tle od razu zabłysną też dodatki, podkreślając naszą osobowość :).
Czemu by nie pójść jeszcze dalej? Przejrzyjmy też resztę rzeczy i zacznijmy w końcu używać to, co mamy najładniejsze. Chowanie na specjalne okazje nie ma według Jamie większego sensu. Jeśli np. mamy piękną zastawę, której widok zawsze nas cieszy, to czemu by nie używać jej na co dzień? Pięknie ubrać stół, dodać świeże kwiaty, może przy okazji spędzić trochę więcej czasu z bliskimi - i już zwykły posiłek może się stać źródłem szczęścia.
A propos posiłków - Jamie wspomina również o wyjątkowo rozsądnym, francuskim podejściu do jedzenia (regularne pory posiłków, małe porcje dobrze przygotowanych, kuszących przysmaków, miła, spokojna atmosfera...). Jedzenie nie jest naszym wrogiem. Dalej możemy się z niego cieszyć, nawet jeśli chcemy stracić na wadze. Po prostu trzeba do sprawy podejść z równowagą.
Dalej, żeby osiągnąć i utrzymać wewnętrzną równowagę, musimy się też trochę uodpornić na otoczenie. Tutaj Jamie używa metafory Sekretnego Ogrodu, który symbolizuje taką sferę naszego życia, którą dobrze jest zachować tylko dla siebie.
Autorka podkreśla - brak prywatności, szczególnie w erze mediów społecznych, jest po prostu niezdrowy. Współcześnie ludzie za bardzo uzależniają swoje samopoczucie od tego, jak ich akurat oceniają inni. Musimy się od tego oderwać!
Można zacząć od ograniczenia ilości informacji przekazywanych nowo spotkanym osobom, czy w internecie. Wybrać jeden, czy dwa aspekty swojego życia, o których będziemy mówić niewiele, może nawet najbliższym osobom. Ba! Nawet zwykła zmiana tonu głosu na spokojniejszy w połączeniu z wolniejszym tempem przekazywania informacji - może zdziałać cuda.
Po drugie, musimy odnaleźć czas dla siebie. Poświęcony swoim zainteresowaniom, na poprawę samopoczucia, odpoczynek.... Na cokolwiek, na co tylko mamy akurat ochotę! Jak spacer wśród relaksującej zieleni, zwykłe poranne wyjście na targ, kąpiel z bąbelkami, jakiś sport na świeżym powietrzu, spotkanie z przyjaciółką na kawie, lekturę pełną przygód z herbatką pod ręką... Możemy nawet jak Autorka zacząć w ogrodzie pomidory uprawiać :D.
Ważne, żeby to był czas tylko dla nas, bez poczucia winy, że powinniśmy akurat robić coś innego, że go marnujemy. Trzeba to po prostu zaplanować z premedytacją - to przecież równie ważne jak nasze inne obowiązki!
Czy to wszystko nie brzmi zarazem rozsądnie i przyjemnie? Niby nic nowego, ale dobrze jest sobie pewne rzeczy dokładniej uświadomić. Podsumowując, mimo lekkiego braku kształtu, i ta książka Jamie wyjątkowo przypadła mi do gustu.
Czemu by nie wyrzucić albo oddać brzydkie, czy niepasujące stare ubrania? Do tego raz a dobrze wybrać niewielką, a dopasowaną, dobrą jakościowo i uniwersalną garderobę? Nie tylko łatwiej nam będzie wszystko dobierać - na takim tle od razu zabłysną też dodatki, podkreślając naszą osobowość :).
Czemu by nie pójść jeszcze dalej? Przejrzyjmy też resztę rzeczy i zacznijmy w końcu używać to, co mamy najładniejsze. Chowanie na specjalne okazje nie ma według Jamie większego sensu. Jeśli np. mamy piękną zastawę, której widok zawsze nas cieszy, to czemu by nie używać jej na co dzień? Pięknie ubrać stół, dodać świeże kwiaty, może przy okazji spędzić trochę więcej czasu z bliskimi - i już zwykły posiłek może się stać źródłem szczęścia.
ilustracja wykonana w Canva |
Dalej, żeby osiągnąć i utrzymać wewnętrzną równowagę, musimy się też trochę uodpornić na otoczenie. Tutaj Jamie używa metafory Sekretnego Ogrodu, który symbolizuje taką sferę naszego życia, którą dobrze jest zachować tylko dla siebie.
Autorka podkreśla - brak prywatności, szczególnie w erze mediów społecznych, jest po prostu niezdrowy. Współcześnie ludzie za bardzo uzależniają swoje samopoczucie od tego, jak ich akurat oceniają inni. Musimy się od tego oderwać!
Można zacząć od ograniczenia ilości informacji przekazywanych nowo spotkanym osobom, czy w internecie. Wybrać jeden, czy dwa aspekty swojego życia, o których będziemy mówić niewiele, może nawet najbliższym osobom. Ba! Nawet zwykła zmiana tonu głosu na spokojniejszy w połączeniu z wolniejszym tempem przekazywania informacji - może zdziałać cuda.
Po drugie, musimy odnaleźć czas dla siebie. Poświęcony swoim zainteresowaniom, na poprawę samopoczucia, odpoczynek.... Na cokolwiek, na co tylko mamy akurat ochotę! Jak spacer wśród relaksującej zieleni, zwykłe poranne wyjście na targ, kąpiel z bąbelkami, jakiś sport na świeżym powietrzu, spotkanie z przyjaciółką na kawie, lekturę pełną przygód z herbatką pod ręką... Możemy nawet jak Autorka zacząć w ogrodzie pomidory uprawiać :D.
Ważne, żeby to był czas tylko dla nas, bez poczucia winy, że powinniśmy akurat robić coś innego, że go marnujemy. Trzeba to po prostu zaplanować z premedytacją - to przecież równie ważne jak nasze inne obowiązki!
ilustracja wykonana w Canva |
Książki o charakterze pordaniko-podobnym nie są tym co do mnie trafia chociaż ta książka faktycznie zapowiada się całkiem przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńJa rozsądne poradniki bardzo lubię :). Nie wiem czemu, bardzo mnie takie lektury relaksują :). Ta była wyjątkowo przyjemna, choć w porównaniu do poprzedniego poradnika Jamie, trochę brakowało jej kształtu.
UsuńNie przepadam za poradnikami, ale z Twojego opisu wnioskuj, że ten przypadłby mi do gustu :) Zapowiada się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że książka Ci się spodobała. Ja także przyjemnie ją wspominam :) a ze swojej strony rozejrzę się za "Ikigai".
OdpowiedzUsuńWiesz, chociaż ta filozofia z "Ikigai" mi się bardzo spodobała, to jak coś - książka była raczej słabo napisana.
UsuńFajnie i ciekawie się zapowiada :-)
OdpowiedzUsuńDo mnie niestety książki tego typu, w ogóle nie przemawiają.
OdpowiedzUsuńLubię francuskie książki i francuskie podejście do życia :) Kiedyś bardzo interesowałam się tamtejszą kulturą i językiem, teraz już nieco mniej, ale i tak przeczytałabym coś typowo francuskiego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
To tylko takie lekko francuskie jest, jak coś.
UsuńNiby fajna ale jakos nie dla mnie :O
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2018/03/magia-fioletu.html
niestety na książki nie mam kompletnie czasu ostanio:)
OdpowiedzUsuńZapowiada się dobrze :)
OdpowiedzUsuńNie czytam zazwyczaj tego typu książek ale ta wydaje sie ciekawa :)
OdpowiedzUsuńKsiążka może co prawda nie przekazuje żadnych niezwykłych, odkrywczych zasad, ale wydaje się na bardzo przyjemną w lekturze :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie :). Ta Autorka ma bardzo lekkie pióro <3
UsuńBrzmi nieźle. :)
OdpowiedzUsuń