Chociaż obiecałam sobie, że raczej nie będę powtarzać zawartości poprzedniego wcielenia mojego bloga ;), to jednak jest parę tekstów, z którymi ciężko jest mi się rozstać ;). Przykładowo, miałam kiedyś zaszczyt przeprowadzić wywiad z bardzo przeze mnie lubianym Andrzejem Pilipiukiem. Wywiad odbył się z okazji premiery "Zaginionej" (październik 2014) i wyjaśnił sporo interesujących mnie kwestii :). Szkoda, żeby całkiem zniknął z internetu!
J.: Po pierwsze, serdecznie witam na łamach (... stara nazwa bloga). To pierwszy wywiad na moim blogu, więc tym bardziej cieszy mnie, że trafiło akurat na tak ciekawy temat - premierę Pana najnowszej książki :). Na pierwszy ogień – może najbardziej złożone pytanie ;). „Zaginioną” dzieli od poprzednich części całkiem sporo czasu. Skąd tak długa przerwa?
A.P.: Recenzje po wydaniu „Dziedziczek” – trzeciego tomu trylogii były raczej dalekie od entuzjazmu. Wydaje mi się że inaczej wyobrażałem sobie książkę ja a trochę czego innego oczekiwali czytelnicy. Stwierdziłem że zrobię sobie małą przerwę. Po przerwie trudno wrócić do tematu… Pisałem inne rzeczy, zeszło jakoś. O kontynuacji trylogii myślałem na poważnie od 34 lat. Po drugie brakowało mi odpowiednio nośnej fabuły – wpadłem na kilka pomysłów ale nie byłem do nich przekonany. W końcu jednak trzeba było siąść i napisać. Wyselekcjonowałem z początku trzy pomysły, w rezultacie w tomie znajduje się powieść i opowiadanie.
J.: Z czystej ciekawości, jak dawno temu zaczął Pan pisać "Zaginioną"? Znajduje się w niej bardzo wiele popkulturowych odniesień na czasie. Pojawia się również taki poboczny wątek zarazy – przypadek czy nawiązanie do ostatnich wydarzeń? Dodatkowo, „Czarne Skrzypce” wydają się być napisane przed „Zaginioną”. Jak to wygląda w rzeczywistości?
A.P.: Na pomysł z fabułą o nieistniejącej wyspie i jej zaginionej księżniczce wpadłem po zeszłorocznych targach książki. Zacząłem pisać pod koniec zimy – jakoś na przełomie stycznia i lutego. Zeszło bardzo długo – do połowy lipca. Zazwyczaj piszę książkę szybciej. „Czarne Skrzypce” pisałem jako drugie. I też trochę to trwało…
J.: Czy zauważalna odmienność czwartej serii, ten inny klimat i troszkę inna struktura (wstęp wydaje się być dłuższy), to specjalny zabieg, czy mimowolny efekt długiej przerwy po części trzeciej?
A.P.: No cóż trylogię pisał roztrzepany trzydziestolatek a teraz jestem czcigodnym czterdziestoletnim starcem. Dziesięć lat to dużo. Zmienia się styl pisania, zmienia się też spojrzenie na rzeczywistość. Styl ewoluuje.
J.: W internecie pojawiają się pewne spekulacje na temat nadrzędnego przesłania Pana najnowszej książki. Czy może nam Pan zdradzić, czy rzeczywiście nadaje swoim książkom nadrzędne przesłania? I jeśli „Zaginiona” takowe posiada, to jak ono brzmi w rzeczywistości?
A.P.: Przesłanie jest w zasadzie zawsze takie samo – staram się akcentować konserwatywny system wartości. Pisać o dobrych ludziach. O tej lepszej stronie rzeczywistości.
J.: Na zakończenie części o „Zaginionej”, takie króciutkie pytanie - ulubiona postać z serii „Kuzynki Kruszewskie”?
A.P.: W zasadzie lubię wszystkich moich bohaterów. A jak któregoś nie lubię to go szybko i boleśnie likwiduję.
J.: Wiem, że zabrzmi to trochę, jak pytanie o ulubione dziecko, ale z której ze swoich książek jest Pan najbardziej dumny?
A.P.: Najwięcej namordowałem się pisząc Oko Jelenia i chyba ta pozycja jest najbardziej udana. Samo zbieranie materiałów zajęło mi kilka lat. Jeździłem w miejsca gdzie rozgrywa się akcja, chodziłem po muzeach. Doczytywałem literaturę naukową… Próbowałem jakoś rozszyfrować sposób myślenia ludzi z innych epok. Zrekonstruować w myślach świat sprzed przeszło 400 lat.
J.: Fani niektórych gier strategicznych spędzają całe lata szlifując swoje umiejętności, szukając idealnego przeciwnika i doskonałych okoliczności – a wszystko po to, żeby zagrać grę życia. Czy szuka Pan takiego książkowego odpowiednika?
A.P.: Trochę inaczej – znajduję pomysł, potem przeglądam listę bohaterów i zastanawiam się kto mógłby „zagrać” w danym opowiadaniu. Czasem nie mam takiego bohatera – wtedy muszę go stworzyć. Dobieram cechy i kleję „frankensteina”. Oczywiście szukam idealnej fabuły. Idealnego tła.
J.: Pytanie o to, czy ukończenie studiów archeologicznych wpłynęło na Pańską twórczość byłoby zapewne za banalne. Krążąc jednak wokół tego wątku – czy istnieją jeszcze takie zupełnie nieznane fanom historyczne ciekawostki, które mogą w najbliższym czasie jakimiś nowymi wątkami lub powieściami zaowocować? Zdradzi nam Pan może troszeczkę?
A.P.: Archeologia, etnologia kulturowa, etnografia to poznanie sposobu myślenia naszych przodków. Często ich myśli szły zupełnie innymi ścieżkami. Znajdujemy przedmiot, musimy rozszyfrować jego przeznaczenie, wziąć w rękę, sprawdzić jak mógł działać. Przykład? Dla nas mapa to powierzchnia dwuwymiarowa. W dawnych czasach mapy były inne. Mógł to być na przykład naszyjnik z drewienek na których wycinano symbole pozwalające rozpoznać charakterystyczne punkty na szlaku. W zbiorze opowiadań który chcę skończyć do wiosny bohater będzie zmagał się z zagadką ukrytą w podobnym przedmiocie.
J.: A teraz seria pytań, która najprawdopodobniej najbardziej zainteresuje moich Czytelników :). W książkowej blogosferze krąży przekonanie, że jest się tym, co się czyta. Czy mógłby nam Pan zdradzić, co czytał w dzieciństwie (tutaj zgaduję, że „Pana Samochodzika”?), a co najchętniej czyta teraz? Może ulubioną książkową postać lub ulubionych autorów?
A.P.: Bardzo lubię prozę Aleksandra Grina a z autorów żyjących Jarosława Grzędowicza, Stefana Dardy i Marka S. Huberatha.
J.: I na zakończenie co sądzi Pan o rynku książki w Polsce w porównaniu z zagranicą? Są może jakieś trendy, których Pan w książkowym światku nie lubi lub wręcz przeciwnie, chciałby wypromować lub nawet wprowadzić?
A.P.: Wydaje mi się że nadążamy za światem – to co najlepsze polscy autorzy szybko i zręcznie przeszczepiają na krajowy grunt. Nie jestem fanem fantasy – ale cóż – ktoś inny lubi to czytać – trudno mi potępiać autorów i czytelników. Niestety nie jest łatwo – mamy kryzys, w dodatku władza zdemolowała rynek książki wprowadzając podatek vat. Liczę że w 2015tym obecna ekipa trafi na śmietnik historii a wzrost koniunktury poprawi też sytuację księgarzy, wydawców, autorów…
J.: I na tym kończą się moje pytania. Bardzo dziękuję za poświęcenie nam swojego czasu :).
A.P.: Cała przyjemność po mojej stronie.
0 comments:
Prześlij komentarz
Pisząc komentarz, akceptujesz, że jeśli spełni moje zasady, pojawi się tam, gdzie go zostawiłeś/aś. Posty czasami aktualizuję. Zawsze możecie go usunąć. Jeśli chcecie go usunąć, a jeszcze jest u mnie w moderacji - napiszcie najlepiej w następnym komentarzu i oba usunę.