ilustracja wykonana w Canva |
John Grisham "Ominąć święta" ("Skipping Christmas")
"Ominąć święta" Johna Grishama to króciutka, świąteczna powieść satyryczno-komediowa. Większość z Was pewnie od razu skojarzy jej ekranizację - "Święta Last Minute" z Timem Allenem i Jamie Lee Curtis. Nie ma to jak bożonarodzeniowe powtórki telewizyjne ;).
Dla przypomnienia - to historia Luthra i Nory, których córeczka Blair w końcu wylatuje z gniazda i to od razu na wolontariat w Peru. Nadchodzą święta. Luthrowi, wielbicielowi świętego spokoju, coraz bardziej przeszkadza świąteczny zgiełk i coraz to nowe, bezsensowne wydatki. Jako, że jest z zawodu księgowym / specjalistą od podatków, szybko sobie wszystko przelicza. 6100 dolarów na święta w zeszłym roku! Przecież za te same pieniądze mogliby pojechać na wymarzony luksusowy rejs po Karaibach i jeszcze by coś zostało do skarpety! Oburzony, postanawia w tajemnicy przed córką namówić żonę na tytułowe ominięcie świąt i słoneczne, grudniowe wakacje. Przecież mogą wszystko "nadrobić" w przyszłym roku, już z Blair!
W międzyczasie, w ich okolicy, jak co roku, trwają wyjątkowo energiczne przygotowania. Skauci sprzedają choinki, chór zawzięcie ćwiczy przed występami, co rusz pojawiają się nowe przyjęcia okołowigilijne i akcje charytatywne... Sąsiedzi z trudem wznoszą na dachach świecące ozdoby, żeby i tego roku wygrać konkurs na najładniej oświetloną dzielnicę.
Decyzja Luthra i Nory wprawia wszystkich w osłupienie. Ale jak to? Nie zorganizują swojego słynnego bożonarodzeniowego przyjęcia? A co z choinką i indykiem? Akcjami charytatywnymi? Pocztówkami? I jak to - jeden dom ciemny? Przecież to po konkursie! Co za samolubność!
Zbulwersowani, postanawiają przetestować ich postanowienie. Co rusz, robią im różne, dość złośliwe psikusy. Para jednak obstaje przy swojej decyzji. Wyjeżdżają w same święta i już!
Sytuacja zmienia się nagle w dzień wyjazdu. Ukochana jedynaczka dzwoni, że już jest w drodze - żeby pokazać prawdziwie amerykańskie święta swojemu peruwiańskiemu... narzeczonemu ^-^. Zaskoczona mama potwierdza, że tak, oczywiście święta się odbędą.... Zakończenie pewnie znacie z filmu, ale w razie czego nie będę tu spoilerować.
Wrażenia? Biorąc pod uwagę, że John Grisham specjalizuje się w thrillerach prawniczych i kryminałach, jest to bardzo udana świąteczna opowiastka - lekka i przyjemna w odbiorze, dobrze wyważona.
Mamy w niej interesujące zestawienie - przerysowanego obrazu amerykańskich świąt - w całej swojej komercyjnej krasie, z typowo cieplutkim zakończeniem o ich prawdziwym znaczeniu. Wszystkie opisy są wyjątkowo plastyczne, więc nic dziwnego, że całość prezentuje się niesamowicie klimatycznie.
Do tego, tych bohaterów po prostu nie można nie lubić! Zwłaszcza Luthra, z którego punktu widzenia jest napisana książka. Taka realistycznie wykreowana, sympatyczna maruda!
Czy można jednak powiedzieć, że ta lektura pozostawia po sobie głębokie wrażenie? Jak dla mnie, to nie. Ot, przeczytać dla rozrywki i zapomnieć... aż do następnych świąt ;).
A co Wy przeczytaliście w te Święta?
Dla przypomnienia - to historia Luthra i Nory, których córeczka Blair w końcu wylatuje z gniazda i to od razu na wolontariat w Peru. Nadchodzą święta. Luthrowi, wielbicielowi świętego spokoju, coraz bardziej przeszkadza świąteczny zgiełk i coraz to nowe, bezsensowne wydatki. Jako, że jest z zawodu księgowym / specjalistą od podatków, szybko sobie wszystko przelicza. 6100 dolarów na święta w zeszłym roku! Przecież za te same pieniądze mogliby pojechać na wymarzony luksusowy rejs po Karaibach i jeszcze by coś zostało do skarpety! Oburzony, postanawia w tajemnicy przed córką namówić żonę na tytułowe ominięcie świąt i słoneczne, grudniowe wakacje. Przecież mogą wszystko "nadrobić" w przyszłym roku, już z Blair!
W międzyczasie, w ich okolicy, jak co roku, trwają wyjątkowo energiczne przygotowania. Skauci sprzedają choinki, chór zawzięcie ćwiczy przed występami, co rusz pojawiają się nowe przyjęcia okołowigilijne i akcje charytatywne... Sąsiedzi z trudem wznoszą na dachach świecące ozdoby, żeby i tego roku wygrać konkurs na najładniej oświetloną dzielnicę.
Decyzja Luthra i Nory wprawia wszystkich w osłupienie. Ale jak to? Nie zorganizują swojego słynnego bożonarodzeniowego przyjęcia? A co z choinką i indykiem? Akcjami charytatywnymi? Pocztówkami? I jak to - jeden dom ciemny? Przecież to po konkursie! Co za samolubność!
Zbulwersowani, postanawiają przetestować ich postanowienie. Co rusz, robią im różne, dość złośliwe psikusy. Para jednak obstaje przy swojej decyzji. Wyjeżdżają w same święta i już!
Sytuacja zmienia się nagle w dzień wyjazdu. Ukochana jedynaczka dzwoni, że już jest w drodze - żeby pokazać prawdziwie amerykańskie święta swojemu peruwiańskiemu... narzeczonemu ^-^. Zaskoczona mama potwierdza, że tak, oczywiście święta się odbędą.... Zakończenie pewnie znacie z filmu, ale w razie czego nie będę tu spoilerować.
Wrażenia? Biorąc pod uwagę, że John Grisham specjalizuje się w thrillerach prawniczych i kryminałach, jest to bardzo udana świąteczna opowiastka - lekka i przyjemna w odbiorze, dobrze wyważona.
Mamy w niej interesujące zestawienie - przerysowanego obrazu amerykańskich świąt - w całej swojej komercyjnej krasie, z typowo cieplutkim zakończeniem o ich prawdziwym znaczeniu. Wszystkie opisy są wyjątkowo plastyczne, więc nic dziwnego, że całość prezentuje się niesamowicie klimatycznie.
Do tego, tych bohaterów po prostu nie można nie lubić! Zwłaszcza Luthra, z którego punktu widzenia jest napisana książka. Taka realistycznie wykreowana, sympatyczna maruda!
Czy można jednak powiedzieć, że ta lektura pozostawia po sobie głębokie wrażenie? Jak dla mnie, to nie. Ot, przeczytać dla rozrywki i zapomnieć... aż do następnych świąt ;).
A co Wy przeczytaliście w te Święta?
Muszę ją przeczytać,ja dwie lektury szkolne i "Labirynt duchów" :)
OdpowiedzUsuńNo, to sporo przy świątecznym zamieszaniu :).
UsuńChętnie przeczytam :-)
OdpowiedzUsuńPostaram się pamiętać o tej książce w grudniu, szybko zlecą te miesiące :D
OdpowiedzUsuń