Uff! Stosiki naprawdę nie są dla mnie - nigdy ich nie mogę na czas skończyć! Zawsze albo na jakimś tytule utknę, albo mnie coś innego skusi... Tym razem w końcu się jednak udało! Dopiero koniec września, a ja JUŻ mogę Wam zaprezentować podsumowanie lektur uprzednio wybranych na urlop :D. Jestem z siebie taaaka dumna... ;)
♥1. Katherine Rundell - "Dachołazy" (Poradnia K)
Okładka - górny rząd, pierwsza od lewej. Ciepła, subtelna, jakby efemeryczna, bardzo nastrojowa.
Książka młodzieżowa o pełnej przygód wyprawie do Paryża - duetu: porzuconej sieroty poszukującej mamy i ekscentrycznego naukowca, który ją przygarnął. Lektura nie tylko wciągająca, świetnie napisana i pełna błyskotliwych cytatów - ale też taka... z duszą! Jestem pod wrażeniem wyobraźni Autorki :).
Okładka - górny rząd, pierwsza od lewej. Ciepła, subtelna, jakby efemeryczna, bardzo nastrojowa.
Książka młodzieżowa o pełnej przygód wyprawie do Paryża - duetu: porzuconej sieroty poszukującej mamy i ekscentrycznego naukowca, który ją przygarnął. Lektura nie tylko wciągająca, świetnie napisana i pełna błyskotliwych cytatów - ale też taka... z duszą! Jestem pod wrażeniem wyobraźni Autorki :).
"Niestety znacznie lepiej znam się na książkach niż na ludziach. Z książkami tak łatwo się dogadać"Po pierwsze, dawno nie spotkałam tak przesympatycznych bohaterów! Zwłaszcza naukowiec uroczo przeczy wszelkim zasadom bycia "życiowo rozgarniętym". Jakby ich wycięli z "Pippi Pończoszanki" i wrzucili w sam środek prawdziwego, sztywnego, angielskiego towarzystwa z czasów, gdy kobiety w spodniach były widokiem niecodziennym. Do tego jeszcze taki wdzięczny przykład nietypowych, a kochających, rodzinnych relacji...
Dalej, realistyczne, a malownicze tło - dziecko płynące w pudle od wiolonczeli obok tonącego statku, zagracona, starsza, angielska posiadłość, pociągi, dachy Paryża...
I te subtelne wątki feministyczne... W sumie ciekawie to Autorka wplotła.
Mówiąc krótko, ten cieplutki tytuł posiada wszelkie cechy klasyka literatury młodzieżowej! To książka magiczna i ponadczasowa :).
I te subtelne wątki feministyczne... W sumie ciekawie to Autorka wplotła.
Mówiąc krótko, ten cieplutki tytuł posiada wszelkie cechy klasyka literatury młodzieżowej! To książka magiczna i ponadczasowa :).
♥2. Lucy Courtnay - "Wieczór filmowy" (Foksal)
Okładka - na środku górnego rzędu. Całkiem niezła - nowoczesna, z romantyczno - humorystycznym akcentem.
"Wieczór filmowy" czyli YA o tym, że przyjaźń może zmienić się w coś więcej.
Mam nadzieję, że nie wzbudzę tu oburzenia stwierdzeniem, że jak dla mnie ta książka była absolutnie głupia. Nie zrozumcie mnie źle - bardzo lubię dobre powieści YA, zwłaszcza te słodkie - wręcz puchate. Jestem w stanie przeżyć banalne motywy. Nawet jednowymiarowi bohaterowie nie są mi straszni - ot, taki ze mnie silny mól książkowy!
Po prostu nie mogę jednak znieść nierealistycznie niedojrzałych, wręcz bezmózgich, samolubnych postaci - pozbawionych emocjonalnej wrażliwości. Takich, które niezmiennie manipulują innymi, a i tak dostają "w nagrodę" szczęśliwe zakończenie.
Naprawdę, ten tytuł ratuje jedynie przyjemny styl Autorki.
Okładka - na środku górnego rzędu. Całkiem niezła - nowoczesna, z romantyczno - humorystycznym akcentem.
"Wieczór filmowy" czyli YA o tym, że przyjaźń może zmienić się w coś więcej.
Mam nadzieję, że nie wzbudzę tu oburzenia stwierdzeniem, że jak dla mnie ta książka była absolutnie głupia. Nie zrozumcie mnie źle - bardzo lubię dobre powieści YA, zwłaszcza te słodkie - wręcz puchate. Jestem w stanie przeżyć banalne motywy. Nawet jednowymiarowi bohaterowie nie są mi straszni - ot, taki ze mnie silny mól książkowy!
Po prostu nie mogę jednak znieść nierealistycznie niedojrzałych, wręcz bezmózgich, samolubnych postaci - pozbawionych emocjonalnej wrażliwości. Takich, które niezmiennie manipulują innymi, a i tak dostają "w nagrodę" szczęśliwe zakończenie.
Naprawdę, ten tytuł ratuje jedynie przyjemny styl Autorki.
♥3. Eithne Shortall - "Miłość w chmurach" (Czarna Owca)
Okładka - górny rząd, pierwsza od prawej. Też powyżej. Figlarna, nowoczesna, ale ciepła - przynosi na myśl dobre komedie romantyczne.
Teoretycznie lekko, zabawnie i romantycznie - o pracownicy linii lotniczych próbującej swatać pasażerów - ze złamanym sercem. W rzeczywistości, zbiór raczej przygnębiających obyczajowych historii z życia samotnej, zrezygnowanej Angielki i otaczających ją osób.
Przeczytałam do końca niechętnie, w ślimaczym tempie. Jak dla mnie - ta książka była po prostu męcząca - za ciężka przez naturalizm i motywy typu: toksyczne związki, śmiertelne choroby, aborcja itp. Że nawet nie wspomnę o kwestii prywatności!
W zasadzie spodobał mi się tylko wzruszający list pod koniec lektury. Po okładce oczekiwałam czegoś zupełnie innego - humorystycznego i podnoszącego na duchu, a nie depresyjnego... Jak to mówią Anglicy, nie moja filiżanka herbaty.
Okładka - dolny rząd, pierwsza od lewej. Też poniżej. Lekka i słodka.
YA o miłosnych perypetiach blogerki DIY i irytującego przyjaciela jej brata. Lektura równie lekka i słodka jak jej okładka. Dobry, zachowawczy wybór na wakacje :). Taki książkowy odpowiednik kręconych lodów - pyszne w upalną pogodę, ale szybko się o nich zapomina w obliczu bardziej treściwego deseru ;).
Ot, taka relaksująca powieść - postaci niby mają jakieś problemy, ale tak naprawdę żyją w wyjątkowo dostatnim, cukierkowo szczęśliwym świecie. Ich bezstresowe przygody zgrabnie spina leciutki styl Autorki - bardzo przyjemny w odbiorze.
Okładka - górny rząd, pierwsza od prawej. Też powyżej. Figlarna, nowoczesna, ale ciepła - przynosi na myśl dobre komedie romantyczne.
Teoretycznie lekko, zabawnie i romantycznie - o pracownicy linii lotniczych próbującej swatać pasażerów - ze złamanym sercem. W rzeczywistości, zbiór raczej przygnębiających obyczajowych historii z życia samotnej, zrezygnowanej Angielki i otaczających ją osób.
Przeczytałam do końca niechętnie, w ślimaczym tempie. Jak dla mnie - ta książka była po prostu męcząca - za ciężka przez naturalizm i motywy typu: toksyczne związki, śmiertelne choroby, aborcja itp. Że nawet nie wspomnę o kwestii prywatności!
W zasadzie spodobał mi się tylko wzruszający list pod koniec lektury. Po okładce oczekiwałam czegoś zupełnie innego - humorystycznego i podnoszącego na duchu, a nie depresyjnego... Jak to mówią Anglicy, nie moja filiżanka herbaty.
♥4. Shari L. Tapscott - "Odrobina brokatu"(Wydawnictwo Kobiece)
Okładka - dolny rząd, pierwsza od lewej. Też poniżej. Lekka i słodka.
YA o miłosnych perypetiach blogerki DIY i irytującego przyjaciela jej brata. Lektura równie lekka i słodka jak jej okładka. Dobry, zachowawczy wybór na wakacje :). Taki książkowy odpowiednik kręconych lodów - pyszne w upalną pogodę, ale szybko się o nich zapomina w obliczu bardziej treściwego deseru ;).
Ot, taka relaksująca powieść - postaci niby mają jakieś problemy, ale tak naprawdę żyją w wyjątkowo dostatnim, cukierkowo szczęśliwym świecie. Ich bezstresowe przygody zgrabnie spina leciutki styl Autorki - bardzo przyjemny w odbiorze.
♥5. Izabela Sowa - "Smak świeżych malin" (Wydanie autorskie)
Okładka - na środku dolnego rzędu. Bardzo subtelna. Delikatna kolorystyka i surrealistyczna ilustracja podkreślają marzycielską / naiwną stronę bohaterki.
O życiowych perypetiach roztrzepanej i naiwnej Maliny - świeżej absolwentki studiów, jej narzeczonego drania, zwariowanej rodziny oraz sympatycznej paczki znajomych.
Szczerze mówiąc, ta książka zupełnie mnie do siebie nie przekonała. Znaczy, widzę, że miała to być lekka, cieplutka komedyjka pełna komizmu sytuacyjnego. Ale jakoś mnie to wszystko tylko męczyło, a Malina momentami mocno irytowała... Dla fanów Bridget Jones, której historia również mnie nie urzekła.
A jak tam Wasze wakacyjne czytanie? :)
Moje gratulacje. 😊
OdpowiedzUsuńSzkoda, że z tego stosiku tylko dwie książki są zdecydowanie na plus, to zawsze boli, gdy okazuje się, że nasze wybory niekoniecznie były udane^^;
OdpowiedzUsuńNa "Dachołazy" czaję się i czaję, i na pewno w końcu się złamię i kupię, ale przynajmniej wiem, że warto;)
A tak się na te tytuły cieszyłam... Zwłaszcza mnie "Miłość w chmurach" zawiodła.
Usuńoj ja czytać nie lubię, także jestem pełna podziwu :)
OdpowiedzUsuńNie każdy musi :). Ale spróbuję cię jeszcze kiedyś czymś leciutkim i z tematyką w twoim stylu przekonać ;).
UsuńCiekawe tytuły ❤
OdpowiedzUsuńWłaśnie ciekawie brzmią, ale tylko 2/6 mnie nie zawiodły... Ale kolejne książki miałam bardziej trafione :). Za jakiś czas się na blogu pojawią :).
UsuńU mnie lipiec wypadł średnio, bo przez większą część miesiąca nie było mnie w kraju, ale w sierpniu i wrześniu tak nadgoniłam wszystko, że mój obecny stosik do przeczytania to zaledwie 7 sztuk. A w lipcu właśnie miałam na nim 15 nowych egzemplarzy plus stosik sprzed wyjazdu + w ciągu tego czasu kilka nowych książek też do mnie dotarło. XD Cieszę się, że w końcu trochę wyszłam z zaległości. Nie lubię mieć zbyt wielu nieprzeczytanych rzeczy na półce.
OdpowiedzUsuńJa mam tyle własnych nieprzeczytanych książek, że już nie liczę :D
UsuńSporo książek udało Ci się przeczytać :)
OdpowiedzUsuńCiekawe tytuły, nie czytałam żadnej, ale zapisuję :-)
OdpowiedzUsuńTylko przypadkiem nie pozapisuj tych średnich, bo potem będzie na mnie :D.
UsuńCzyli chyba najlepiej pierwsza pozycja wypada? Chyba tez po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńZdecydowanie najlepiej :).
UsuńJak Ty fajnie piszesz o książkach :D porównania do lodów wygrały <3 hi hi, Dachołazy już okładką przywołują czytelnika. Tych młodzieżówek ostatnio jakoś za dużo, czy mam tylko takie wrażenie?
OdpowiedzUsuńA, jest całkiem sporo :). Ale też wydaje mi się, że więcej w nie teraz energii wkładają, np. w szatę graficzną i promocję. Więc stają się prawie tak jak YA widoczne.
UsuńNie miałam okazji czytać żadnej z tych książek :)
OdpowiedzUsuńW przypadku niektórych to chyba nawet dobrze :D
UsuńŻadnej z tych książek nie czytałam, ale muszę koniecznie sięgnąć po ''Dachołazy''. :)
OdpowiedzUsuńPolecam :). Sympatyczna, familijna książka.
UsuńChyba nie będę oryginalna - "Dachołazy" mam na czytniku, teraz czekają na swój czas. ;) Jeśli chodzi o przygotowane wcześniej stosy to ja mam dokładnie tak samo, przy czym najczęściej po prostu rozprasza mnie inna lektura. ;)
OdpowiedzUsuń"Dachołazy" koniecznie na deszczową pogodę :).
Usuń"Clarissa" tak sobie wpadła w mój gust. Raczej sama nie sięgnełabym po tę książkę. "Dachołazy" czytałam rok temu. Bardzo miło wspominam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ksiazkowa-przystan.blogspot.com